Robert Pattinson jest zasmucony faktem, że przez własną popularność nie może już śpiewać w kameralnych knajpkach Londynu.
Aktor od dawna podkreśla, że muzyka jest jedną z jego największych pasji. Do momentu zdobycia światowego rozgłosu Pattinson regularnie odwiedzał małe londyńskie kluby, śpiewał przed publicznością i wymyślał piosenki na poczekaniu. Teraz gwiazdor obawia się, że jego obecność w którymkolwiek z ulubionych lokali wywołałaby, tradycyjną już, zbiorową histerię.
- Większość mojej muzyki powstawała od razu na scenie - tłumaczy Pattinson. - Łaziłem po niewielkich klubach, wskakiwałem na scenę z przygotowanymi dwoma wersami piosenki, a potem, gdy już grała muzyka, pod wpływem presji wymyślałem na poczekaniu nowe słowa i po prostu je wyśpiewywałem. Teraz już nie mogę tego robić, a była to lwia część mojego procesu twórczego. Gdy siadam do biurka i piszę tekst, wychodzą bzdury. Wszystkie dobre piosenki, jakie do tej pory stworzyłem, opierały się na strumieniu świadomości.
Od 19 marca będziemy mogli podziwiać Roberta Pattinsona w dramacie "Twój na zawsze".