Było jak w filmie: bogaty przystojniak i prostytutka, spotkanie w samochodzie, a potem – już nie filmowo – skandal, bo w niedwuznacznej sytuacji nakryli ich paparazzi.
Hugh Grant, bo to on był owym przystojniakiem musiał gęsto tłumaczyć się przed swoją ówczesną narzeczoną Elizabeth Hurley, a czarnoskórej prostytutce Divine Brown spotkanie z gwiazdorem przyniosło… 1,6 mln dolarów, które zarobiła na udzielanych później wywiadach i graniu w reklamach.
Stella Marie Thompson, bo tak naprawdę nazywa się Divine w wywiadzie dla brytyjskiej gazety „Daily Mail” przyznała, że dla niej wieczór z Grantem był początkiem nowego życia. „Kocham Hugh Granta. Dzięki niemu moje dzieci poszły do szkół i żyjemy na poziomie, do jakiego prawdopodobnie nigdy byśmy nie doszli. Gdybym mogła się z nim spotkać i uścisnąć jego rękę, powiedziałabym: Dziękuję”.